Niedziela, 24 czerwca 2012 roku

Ahmed przyszedł dziś do domu i mówi do mnie „You look tired.” A potem dodaje “You always look tired.”

W związku ze spodziewanymi zamieszkami na ulicach z powodu ogłoszenia wyborów (o 15:00), całą Fundację zwolnili dziś do domu o 14:00, a Ahmeda szkoła była zamknięta. Podobno wiele instytucji było pozamykanych, albo zostało zamkniętych wcześniej. Tylko Simon pracuje i nawet mówi, że musi zostać do późna. Dziwne, zwłaszcza, że prowadzi warsztaty z egipskimi dziećmi. To rodzice tych dzieci nie boją się o swoje pociechy, skoro instytucje państwowe pozamykali?
W każdym razie, normalnie tętniące życiem ulice Alex tętniły dziś życiem trochę mniej, wiele sklepów było pozamykanych i nie udało mi się zrobić zakupów. W ogóle planowałam dziś wycieczkę do słynnego Carrefoura (co mi kategorycznie odradziły koleżanki z pracy), planowałam również zapisać się na arabski (albo chociaż przejść się do szkoły arabskiego, która jest tuż obok naszego domu i dowiedzieć się czegoś o tych kursach). Ahmed najwyraźniej poszedł tym samym torem myślowym, co ja i był dziś w Carrefourze :] Wrócił cały i zdrów jakieś pół godziny temu. A ja, jak ten frajer, siedzę w domu gdzieś od za dwadzieścia trzecia. Przynajmniej byłam na miejscu, kiedy przyszedł gość naprawiać telefon. Telefon naprawiony, a to znaczy, że niebawem będziemy mieli Internet! Yuppi! No i ze wszystkich kontaktów telefonicznych w naszym ogromnym mieszkaniu, działa tylko jeden w moim pokoju.

A teraz całe miasto trąbi z radości, bo prezydentem został w końcu Morsi. Amy napisała mi sms: „Don’t worry. Its safe, but stay in tonight anyways”. Eh.

Z innych ciekawostek, zaczął się sezon na czereśnie. Sprzedają je na ulicach. Bardzo smaczne, niesamowicie słodkie, mają taki ciemny bordowy kolor. Może to wiśnie, tylko może tutejsze wiśnie są słodkie? Who knows!
A przed chwilą Ahmed przyniósł mi szklankę domowego smoothie z arbuza :] Mówi, że te czereśnie są OK., ale że w Syrii jadł słodsze. - Może to jeszcze nie sezon, - mówi do mnie. Może.

Komentarze