Słów parę o smaku piwa w piwie

Dziś jest pierwszy dzień mojego piątego miesiąca w Egipcie. W nocy stuknęły mi dokładnie cztery miesiące J Niby nic, a czuję się, jakby minął rok. 

Niedługo przyjeżdżają rodzice Simon i wczoraj Simon pytał nas, czy chcemy coś z Francji… W tym momencie uświadomiłam sobie, że trochę zapomniałam już, jak to jest w Europie i naprawdę nie mam pojęcia, co chcę stamtąd dostać. Stanęło na winie i serze :D Wczoraj też wypiliśmy z Simon wreszcie belgijskie piwo, które Charlotka (pamiętacie, mam nadzieję, że „Charlotka” to ksywa Charlotte, która wzięła się, oczywiście, od uwielbianego przez wszystkich cudzoziemców popularnego polskiego drinka) przywiozła nam z Luksemburga (była tam na konferencji jakiś czas temu). Raczyliśmy się tym piwem, tak, jak człowiek obyty w świecie raczy się rzadkim rarytasem i dotarło do nas, że to jednak niezwykłe, pić piwo, które ma smak. Lokalne piwa smaku nie mają. Jak to ujęła Maia, która w tym momencie weszła do kuchni – egipskie piwa, to tylko alkohol. 

Komentarze