- The Chileans are back from Dahab! We have a full house! :)
- This is a club, not a house! But it's cool. I like it that way.
- Me too!
****
- This is a club, not a house! But it's cool. I like it that way.
- Me too!
****
Dawno nie pisalam, winna Wam jestem update!
Przede wszystkim nasza aktualna sytuacja mieszkaniowa wyglada tak, ze Ingrid
wyjechala, a na jej miejsce wprowadzila sie para Czylijczykow - German i jego
dziewczyna (ktora mowi tylko po hiszpansku, hell yeah!). Zostaja do sierpnia. W
tym tygodniu mieszka z nami rowniez syryjski uchodzca - z pochodzenia z
Damaszku. Mlody chlopak, 24-letni, z aparatem na zebach, mowi dobrze po
angielsku. Widac po nim, ze przezyl traume. To kolega Ahmeda z Syrii. A raczej
kolega kuzyna jego ojca (czy jakos tak). Pamietacie moze, ze ojciec Ahmeda jest
Syryjczykiem? Ahmed swojego czasu mieszkal w Syrii chyba dwa lata, o ile dobrze
pamietam. Chodzil tam do jakiejsc strasznej islamskiej szkoly z internatem -
dotad przechodza go ciarki, kiedy o tym opowiada. W kazdym razie nasz Syryjczyk
uciekl do z Syrii przed wojskiem - do Kairu. Plan byl taki, ze ojciec Ahmeda
mial mu przyslac zaproszenie, ktore mialo mu pomoc ubiegac sie o wize do Korei
Poludniowej. Z roznych przyczyn zaproszenie nie przyszlo i teraz podobno jest
juz za pozno, bo rzad koreanski zaostrzyl polityke imigracyjna i nie chce juz
przyjmowac uchodzcow z Syrii. Inne kraje podobnie (chlopak myslal, m.in. o
Libanie). W Egipcie trudno mu prace znalezc, bo okazuje sie, ze Egipcjanie nie
chca zatrudniac Syryjczykow, ktorych jest turaj teraz na peczki. "Masz dobry
zawod" - mowie do niego wczoraj przy kolacji. Powiedzial mi, ze skonczyl computer
engineering, a jego specjalizacja to Networks (czyli, jak ja to rzumiem, IT
support).
- Masz dobry zawod, mozesz pracowac wszedzie na
swiecie.
- Niby tak, ale nie moge znalezc pracy. Wiesz,
mialem plan. Bylem na dobrej drodze, zeby zdobyc miedzynarodowy certyfikat,
ktory pomoglby mi dostac sie na studia w Wielkiej Brytanii. Mialem swietnie
platna praca w IT support, ktora dostalem jeszcze bedac studentem, co nie jest
takie latwe, bo pracodawcy wola pracownikow bez dodatkowych zobowiazan, na
pelny etat. Swietnie zarabialem. Do wszystko jest takie niesprawiedliwe.
- Moze mozesz jeszcze zdobyc ten certyfikat...?
- Tak. Moge. Ale wszystko rozbija sie o
pieniadze. Jak masz pieniadze, to mozesz sobie zalatwic wszystko. Sa
mozliwosci, zeby wyjechac do innych krajow, bardziej odleglych, ktore chetnie
przyjmuja uchodzcow.
- Jakie to kraje, np.?
- Np. Malezja.
- O, Malezja, swietnie! Tam jest pieknie!
- Tak, ale sama podroz jest bardzo kosztowna.
Bilet kosztuje ok. 1000 dolarow. Trzeba miec tam na miejscu od razu dobra
prace, bo inaczej trzeba by miec naprawde duzo pieniedzy, zeby wystarczylo na
podroz i zycie ta przed znalezieniem pracy. Pensje w Malezji nie sa wysokie …
- Ale zycie tam jest tanie …
- No, tak… Poza tym, mam rodzine, nie wiem, czy
sciagac ich tutaj, do Egiptu, czy wyjechac dalej i wysylac im pieniadze….
- Duza masz rodzine?
- Dwoch braci i matke. Ja jestem najstarzy. Jeden
brat jest tutaj w Egipcie. Zawsze interesowal sie rolnictwem, wiec znalezl
prace w compound*, gdzie doglada agrodu przez 6 godzin dziennie, a potem
ma druga prace w restauracji. Ta restauracja sprzedaje syryjskie slodycze :)
Takze brat jest zadowolony. Drugi brat studiowal weterynarie, ale musial
przerwac, bo jak wybuchla wojna, to odcieli drogi. Nie mogl pojechac na egzamin i teraz juz nie moze wrocic na uniwersytet. Jego uniwersytet byl w tym miescie,
w ktorym zaczelo sie powstanie, wiec zawiesili zajecia.
- Moze brat moglby studiowac tutaj, w Egipcie?
- Dowiadywalismy sie w Kairze, ale trzeba
zaplacic 10 tys. funtow na samym poczatku, zanim sie nawet zacznie nauke. Nie mamy
takich pieniedzy.
- Moze moglibyscie sprobowac tutaj, w Alex?
Weterynaria to chyba ten sam Instytut, co medycyna, a medycyna tutaj jest
bardzo dobra. Znam wiele osob, ktore studiuja medycyne w Aleksandrii.
- Myslisz, ze swiat zwariowal?
- Tak.
- Myslisz, ze kiedys bedzie lepiej?
- Na pewno. Historia ma to do siebie, za zatacza
kola, powtara sie. Co jakis czas jest bardzo zle, ale potem zawsze w koncu
sytuacja sie poprawia. Nie wiem, kiedy ani jak, ale wiem, ze na pewno to
wszystko sie kiedys skonczy. Moze my tego nie doczekamy, ale to sie skonczy. Nie
wiem, kto bedzie wtedy na gorze, jaka bedzie rownowaga sil, byc moze pojawi sie
nowe mocarstwo, ale swiat sie na pewno nie skonczy.
- Egipt to taki piekny kraj. Maja tu Nil, mozna
siedziec na brzegu Nilu i podziwiac przyrode. Nie w miastach, nie w Kairze, ale
tam, gdzie sa pola uprawne, male wioski. Dlaczego Egipcjanie nie sa
romantyczni?
- Heh, dobre pytanie. Tez sporo przeszli. Wlasnie
trwa trzecia rewolucja w najnowszej historii tego kraju. Mona miec dosyc.
- Ale oni sa zawzieci i okrutni. Moze wobec
Ciebie sa inni, bo jestes Europejka, ale nas, Syryjczykow albo Palestynczykow,
traktuja bardzo zle.
- Tak, slyszalam o tym, ze Egipcjanie sa bardzo
rasistowscy wobec innych Arabow. Wszyscy Egipcjanie, jakich znam, marza o tym,
zeby pojechac do Izraela**. Ciekawe, dlaczego tak jest. Oczywiscie, Izrael to
piekny kraj, mam tam przyjaciol, wspanialych ludzi, ale z punktu widzenia
arabskiej solidarnosci, to jednak nieco dziwne …
- Tak. Moze jutro ugotuje cos syryjskiego na
kolacje.
- Swietnie!
Syryjczyk zostaje u nas do wyjazdu Ahmeda, tj. do
konca tygodnia. Ahmed opuszcza Egipt, zeby wstapic do wojska w Korei.
Tymczasem Ingrid jedzie do Izraela i Palestyny na
wakacyjne praktyki. Bedzie udzielac sie w kibucu, na ekologicznej farmie i w
kulturalnej organizacji na Zachodnim Brzegu. Pascaline (druga francuska
starzystka z EVS) pojechala do Senegalu. Life continues, jak zwyklismy
tutaj mowic.
* Compounds to takie zamkniete osiedla pod scisla ochorona. Ogolnie uchodza za prestizowe. Wygladaja nieco jak hotele w Sharm el Sheikh, otoczone sztucznie podtrzymywanymi ogrodami (normalnie to pustynia). Czesto zbudowane byl na potrzeby oficjeli Armii, jeszcze za Moubaraka. Po rewolucji zostaly czesciowo sprywatyzowane.
** Egipcjanom bardzo trudno jest pojechac do Izraela. Wszyscy mowia, ze wlasciwie pojechac tam nie jest takim wielkim probleme, jak stamtad wrocic, poniewaz automatycznie zostanie sie uznanym za szpiega i wroga publicznego numer jeden.
* Compounds to takie zamkniete osiedla pod scisla ochorona. Ogolnie uchodza za prestizowe. Wygladaja nieco jak hotele w Sharm el Sheikh, otoczone sztucznie podtrzymywanymi ogrodami (normalnie to pustynia). Czesto zbudowane byl na potrzeby oficjeli Armii, jeszcze za Moubaraka. Po rewolucji zostaly czesciowo sprywatyzowane.
** Egipcjanom bardzo trudno jest pojechac do Izraela. Wszyscy mowia, ze wlasciwie pojechac tam nie jest takim wielkim probleme, jak stamtad wrocic, poniewaz automatycznie zostanie sie uznanym za szpiega i wroga publicznego numer jeden.
Komentarze
Prześlij komentarz